Porywając się na wybór odpowiednio wykwalifikowanej załogi, która sprosta naszym oczekiwaniom i wpasuje się w ogólna wizję, musimy wiedzieć, że jest to nie lada wyzwanie. Pierwszy etap – wyłonienie najlepszego CV jest niewątpliwie ciężkim do zgryzienia orzechem. Nastawmy się bowiem na zapchane skrzynki i trochę spamu, gdyż zostaniemy zbombardowani niejednokrotnie czczą gadką i laniem wody pod postacią motywacyjnego listu. Jest to oczywiste, z uwagi na to, iż każdy chce przedstawić się z jak najlepszej strony. Jednak dokładna selekcja często również jest bardzo krzywdząca, szczególnie dla mniej barwnych językowo postaci. Istotna jest tu schludność i sposób składania aplikacji, gdyż w moim odczuciu kucharz powinien być estetą. Nie czarujmy się, większość programów komputerowych poprawia błędy językowe, lecz nie wszystkie. Zatem musimy je poprawić własnoręcznie, wówczas nasze CV wygląda estetycznie. Szacunek do przełożonego to bardzo ważna sprawa w naszym zawodzie – dzięki niemu dochodzi się do największych sukcesów, więc radzę przyłożyć się do pierwszego wrażenia, jakim w tym przypadku jest pokaz umiejętności stylistycznych, estetycznych oraz poprawnego formułowania treści.
Pomijając nieudolne stawianie przecinków, przenikliwe oko Szefa powinno dostrzegać przede wszystkim poprzednie miejsca pracy, których nie powinno być zbyt wiele w krótkich odstępach czasowych (czerwona lampka!). Ważnym punktem powinny być także opinie pracodawców oraz możliwość sprawdzenia kariery zawodowej kandydata, nie wspominając już o oczywistym plusie, jakim jest referencja od uznanego Szefa kuchni. Kolejnym ważnym elementem składowym CV powinny być wygrane konkursy kulinarne, bądź samo przystępowanie do nich, sugerujące niezwykle istotną w tej branży chęć rozwoju.
Powiedzmy, że po przeprowadzeniu wstępnej weryfikacji, jaką było przewertowanie i uporządkowanie aplikacji, mamy kalendarz obfitujący w spotkania rekrutacyjne. Drugi etap jest chwilą prawdy i okazją do prezentacji wiedzy i umiejętności. Większość z kandydatów nie usłyszy jednak kluczowych pytań i po kwestii „proszę się przedstawić”, wróci do domu na tarczy. Dlaczego? Otóż znów mamy do czynienia z koniecznością bycia kucharzem schludnym i ceniącym estetykę. Osobiście nie nawiąże współpracy z osobą, która przyjdzie do mnie w brudnych butach, nieogolona i „żałobą” pod paznokciami. Jaką mam pewności, że pomimo jego kompetencji, nie wywróci zaplecza gastronomicznego do góry nogami, a przy najbliższej kontroli warunki sanitarne nie będą pozwalały na kontynuowanie działalności?
Etapy rekrutacji:
I. Weryfikacja CV
II. Rozmowa kwalifikacyjna
III. Test wiedzy teoretycznej i praktycznej
IV. Dzień próbny
Właściwemu skompletowaniu załogi pomoże nam możliwość przeprowadzenia testu wiedzy ogólnej wśród kandydatów. Kucharz musi znać podstawy żywienia, a nabywa je podczas nauki w szkole zawodowej lub technicznej. Pamiętajmy jednak, że można skończyć znana szkołę, ale być patentowanym leniem, zatem istotne są umiejętności oraz chęć nauki, a także posłuszność i pokora wobec swojego Szefa. Dlatego też trzeci etap rekrutacji powinien odbywać się de facto w kuchni. W ty miejscu okaże się, kto rzeczywiści się nadaje, a kto chciał nas jedynie zaczarować i oczarować swoją osobą i robił to na tyle umiejętnie, że się nie połapaliśmy. Możemy poprosić kandydatów o przygotowanie ich dań popisowych lub potraw tradycyjnych – w zależności, jaki charakter kuchni prezentuje nasza karta. Dzięki informacjom zebranym podczas zmagań kucharzy dowiemy się, który z nich posiada gruntowną wiedzę z całego zakresu sztuki kulinarnej, a którem prędzej do telewizyjnego show.
Po zebraniu wszystkich niezbędnych informacji, dotyczących naszych kandydatów, jesteśmy w stanie bezwzględnie wskazać naszego przyszłego pracownika. Jeżeli nie możemy się zdecydować, zaprośmy kucharzy na tzw. dzień próbny, by sprawdzić jak radzą sobie ze stresem i w jaki sposób układają się ich relację ze współpracownikami. A gdy już mamy pewność i znajdziemy odpowiedniego pracownika inwestujmy w jego umiejętności, bo gdy poczuje, że niczego więcej przy nas się nie nauczy – popłynie dalej. Silnie wierzę w to, że mamy w Polsce wiele nieodkrytych talentów kulinarnych. Niedocenieni, pracujący za kpiny warte wypłaty, powinni uwierzyć w siebie i pozwolić dać się odkryć gastronomicznemu światu nie zapominając o codziennym inwestowaniu w siebie tj. w swoją wiedzę i kucharski look.
Krzysztof Szulborski
Food Service (130) listopad 2013