Sprawa jest z założenia banalnie prosta. Idziesz do technikum lub zawodówki, kształcisz się w kierunku kucharza lub zawodów pokrewnych, dorabiasz sezonowo w nadmorskich kurortach, piszesz maturę (lub też nie piszesz)pracujesz zawodowo, dokształcasz w międzyczasie. Otwiera się przed Tobą świat luksusu, wielka kariera i tytuł Szefa kuchni.Czyżby?
Zadajmy sobie pytanie ilu mamy w branży wybitnie uzdolnionych Szefów kuchni. Takich, o których zabiegają pracodawcy, zarabiający nawet 20 – 30 tyś zł miesięcznie.Ich sukces zależał zapewne od wielu czynników, a ścieżki kariery nie były jednakowe. Nie wystarczy bowiem przejście każdego szczebla w gastronomii oraz skończyć dziesiątki kursów. Studia gastronomiczne także nie na wiele się zdadzą. Absolutnie, proszę nie zrozumieć mnie źle, wszak należy podnosić swoje kwalifikacje. Jednak prawdziwą wiedzę zdobędziemy w praktyce, najlepiej pod czujnym okiem Mistrza, który dba o każdy detal i nigdy nie odpuszcza. Musimy pamiętać o jeszcze jednej bardzo ważnej kwestii, czyli o zdolnościach wrodzonych. To trzeba czuć. Żaden, nawet najwybitniejszy Chef czy szkoleniowiec, nie zrobi z kucharza mistrza, jeżeli ten nie ma zmysłu artystycznego i co ważniejsze, nie posiada wyczucia smaku i kulinarnego zacięcia czy też smykałki.
Silnie wierzę w to, że mamy w Polsce wiele nieodkrytych talentów kulinarnych. Niedocenieni, którzy za kpiny warte wypłaty, mogą wyjść z cienia swoich małych restauracji. Na szczęście wynaleziono na to leki.
Pierwszy, skierowany przede wszystkim do młodych kucharzy, zaczynających dopiero swoją życiową karierę, to wyjazd do dużego miasta. Gastronomiczna mapa Polski koncentruje się głównie w Warszawie, Poznaniu , Krakowie , Wrocławiu i Trójmieście . Zarobki kucharzy sięgają w nich kolejno 3,5 tys /mc , a szefów kuchni 5-6 tyś /m-c W porównaniu, np. w Olsztynie , Białymstoku czy Suwałkach kucharz może zarobić średnio 1800 zł / mc a szef kuchni nie całe 3500 zł Powodów takiej rozbieżności jest wiele. Jeden z nich to bezrobocie, którego wielkość kształtuje styl życia lokalnego społeczeństwa. Temat jest oczywisty – nie każdego po prostu stać na jadanie w restauracjach, przez co lokale zarabiają często jedynie na opłacenie czynszu, pracownikom wypłacając niską pensję w ratach. Kolejnym powodem takiego stanu rzeczy jest sposób promocji miasta i wielkość funduszy przeznaczonych na tego rodzaju cele. Miasta, jak wcześniej wymieniony Warszawa , Wrocław Gdańsk, Poznań i Kraków przyłączyły się do akcji „Noc Restauracji”, promując sztukę kulinarną, co zadziałało na ich korzyść. Dodatkowo Gdańsk i Poznań organizuje co roku „Weekend za Pół Ceny”, dzięki czemu miasto jest silnym punktem gastronomicznym, a społeczność lokalna chętnie z tego korzysta.
Drugi, dość ekstremalny i często bolesny z jednej strony, to wyjazd za granice. Emigracja jest rozwiązaniem dla jednych na długą, a dla innych na krótką metę. Zarobki w innych państwach, szczególnie w Norwegii są, w porównaniu z zarobkami w naszym kraju niebotyczne, a czas pracy krótszy. Często jest to jedyna droga ewakuacyjna, szczególnie dla kucharzy z dużych miast, których zarobki są nieadekwatne do wykonywanej pracy i stanowiska jakie zajmują. Co prawda Polacy za granicą zarabiają jednak mniej niż autochtoni i często są dyskryminowani, jednak pokusa godnych warunków pracy jest silniejsza.
Nieodkryte talenty mają szansę również na odkrycie poprzez startowanie w konkursach kulinarnych. Jest to zazwyczaj ogromne wyzwanie, a wygrana w zawodach stawia przed laureatami duże możliwości. Może nie jest do końca tak, że rozdzwaniają się telefony a skrzynka pocztowa blokuje się od maili. Wszystko to zależy od rangi konkursu, obsady jury oraz (nie oszukujmy się) medialności zawodów, a także wysokości poziomu zawodników. Trofeum w zdrowej rywalizacji zawsze jest wyznacznikiem zdolności i otwiera nowe możliwości.
Kulinarny świat zna także inne możliwości zaistnienia. Jednak ta bramka nie otwiera się dla każdego, ba dostać się do środka może jedynie garstka. Mowa tu przede wszystkim o medialnych twarzach, które jedną nogo tylko, a nawet małym palcem u stopy są w prawdziwej gastronomii, a resztą w show biznesie. Jedni są doszli tam po trupach inni ciężką pracą, a jeszcze ktoś znał po prostu kogoś, kto znał innego ktosia i jakoś się zakręcił.
Tak czy inaczej należy w siebie inwestować i znać swoją wartość. Nie spoczywać na laurach i biec przed siebie aż do wyznaczonego celu, ponieważ „Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz, zacznij działać. Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i magię”.
Krzysztof Szulborski